Choroba morska. Co to jest i jak się jej ustrzec?

Najczęściej zadawanym pytaniem i jednocześnie obawą osób, które wybierają się w swój pierwszy w życiu rejs morski jest kwestia tzw. choroby morskiej. Piszę „tzw.” dlatego, że w zasadzie nie jest to choroba, a naturalne działanie zdrowego ludzkiego organizmu.

Choroba morska
Choroba morska

Jeśli podróż do najbliższego portu trwa do kilku godzin, choroba morska nie jest (zazwyczaj) poważnym problemem. Inaczej jednak sprawa ma się na środku oceanu, gdzie jedynym rozwiązaniem jest przeczekanie aż sztorm się uspokoi – a może to trwać nawet kilka dni. 🙂

Co zatem można zrobić, aby rozpocząć karierę na morzu lub po prostu dobrze przygotować się do swojego pierwszego rejsu? Dobrą wiadomością jest to, że 75% ludzi prędzej czy później przyzwyczaja się do warunków panujących na wodzie i ich męczarnia kończy się w sposób naturalny. Propozycja, która nasuwa się na myśl jako pierwsza dla pozostałych 25% z Was to znalezienie nowego hobby. Nie chcę jednak posuwać się do takich skrajności ponieważ znam osoby, które tak kochają żeglarstwo, że rejsy krótsze niż dwutygodniowe są dla nich w połowie stracone – mimo, że zaczynają „karmić ryby” już od pierwszego bujnięcia za główkami portu.

Wierzcie lub nie, ale w większości przypadków choroba morska ma podłoże czysto psychiczne. Nawet najdzielniejszemu marynarzowi zdarza się czasem odczuwać mdłości – niektórzy są w stanie jednak szybko rozwiązać problem mówiąc sobie „nie dostanę choroby morskiej!”. Tym, którzy potrafią skutecznie używać narzędzi autosugestii proponuję trzykrotne, głośne powtórzenie sobie tego tekstu przed lustrem.  I pamiętaj żeby powiedzieć to z przekonaniem!

Choroba morska jest rodzajem choroby lokomocyjnej, zacznijmy więc od jej definicji:

Choroba lokomocyjna (kinetoza, choroba ruchu) (kinetosis) – schorzenie wywołane podczas poruszania się dowolnymi środkami transportu. Przyczyną jest brak zgodności bodźców – sygnałów wzrokowych i błędnika – odbieranych przez mózg. Podczas jazdy wzrok nie odbiera zmiany otoczenia, jednak błędnik, jako narząd równowagi, odnotowuje zmiany położenia ciała, dlatego mózg odbiera sprzeczne sygnały. Reaguje na siły powstające podczas jazdy (hamowanie, przyspieszanie, kiwanie) co w efekcie skutkuje brakiem zgodności tych bodźców z określoną sytuacją. Podczas płynięcia statkiem objawy najczęściej występują pod pokładem, kiedy wzrok nie odbiera bodźców, które mózg interpretowałby jako kołysanie (nieruchome wnętrze kajuty) przy jednoczesnych długotrwałych bodźcach z błędnika wykrywającego zmienne przeciążenia wywołane kołysaniem – tu również występuje niezgodność bodźców dostarczanych przez zmysł wzroku i równowagi powodujące tę chorobę. Choroba zwykle ustępuje wkrótce po zakończeniu podróży i nie daje powikłań, jednak w ciężkich przypadkach może dojść do wycieńczenia. (Źródło: Wikipedia)

Właściwie określenie „choroba lokomocyjna” jest nieco mylące z dwóch powodów.  Po pierwsze, może być ona wywołana również w przypadku braku ruchu, np. w trakcie symulacji rzeczywistości wirtualnej, a po drugie sugeruje, że jest to rodzaj choroby, podczas gdy w rzeczywistości jest to normalna reakcja zdrowego osobnika bez zaburzeń. Błędne określenie „choroba” wzięło się z objawów i reakcji fizjologicznych, które są takie same jak przy niektórych schorzeniach i zatruciach. Mianem tym zwyczajowo nazywane są nudności i wymioty, ale należy pamiętać, że objawy pojawiają się dużo wcześniej – np. senność, dezorientacja i zmęczenie, których przyczynami mogą być nawet ruchy głowy. Pierwszym symptomem jest zwykle niezdrowy, blady wygląd, a także ziewanie, niepokój i zimny pot tworzący się na górnej wardze lub czole. Te objawy występują prawie zawsze, ale mogą rozwijać się dalej, aż do momentu zaburzeń żołądkowych. Końcowe etapy charakteryzują się nudnościami i wymiotami.

Poniżej znajdziecie listę sposobów zapobiegania tej przykrej dolegliwości. Część z nich została naukowo przebadana, inne są żeglarskimi opowieściami, a niektóre stoją ze sobą w sprzeczności, ale – ponieważ choroba morska, jak już wiemy, zaczyna się w głowie – mniejsze znaczenie mają dowody naukowe, tym co się liczy jest ich skuteczność.

    1. Spójrz na horyzont.
      Choroba morska to w skrócie nieumiejętność przystosowania się do bujania. Jedynym nieruchomym punktem odniesienia na morzu jest horyzont więc patrząc na niego często udaje się zsynchronizować równowagę wewnętrzną.
    2. Choroba lokomocyjna jest często powodowana przez niewłaściwy zapach. Nawet przyjemne zapachy, np. perfumy dziewczyny, często wysyłają do relingów. Więc jeśli zapach jest problemem – a zwykle jest – to idź na świeże powietrze. I pamiętaj, aby zachować swoją mesę czystą. Brudna mesa lub kingston (toaleta) to szybki sposób na wymiotopędny zapach.
    3. Unikaj chorujących za wszelką cenę.
      Choroba morska jest „zaraźliwa” w kontekście powyższych punktów – jeśli będziecie patrzeć na kiwających się i generujących brzydki zapach towarzyszy to sami szybko dołączycie do ich grona karmicieli ryb.
    4. Uważaj co jesz.
      Kiedy uderzają fale, pokarmy o dużej zawartości tłuszczu bardzo chcą wydostać się z żołądka. Należy także unikać całkiem pustego żołądka – taki stan może powodować zawroty głowy i nasilenie dolegliwości.
    5. Żuj gumę i jedz słodycze.
      Powtarzalne ruchy mogą u niektórych osób tłumić chorobę. Najlepiej działa guma, imbir lub cukierki, ponadto imbir sam w sobie jest przeciwwymiotny więc pomaga złagodzić objawy.
    6. Nie pij alkoholu.
      Alkohol może sprawić, że choroba morska dopadnie Cię już na suchym lądzie, a na morzu efekty będą jeszcze gorsze. 😆
    7. Jedz tylko krakersy.
      Stary żeglarski mit głosi, że gdy morze robi się szorstkie, to tylko krakersy. Osobiście uważam, że pełna i zdrowa dieta pomaga uniknąć choroby morskiej, ale są tacy, którzy przysięgają, że jedzenie wyłącznie krakersów pomaga.
    8. Pij tylko sok z limonki.
      Podobnie jak w przypadku krakersów – uważam, że to mit, ale jeśli masz zamiar wypróbować tę metodę… podziel się swoimi obserwacjami 😀
    9. Wspomniany już imbir.
      Żuty, ssany lub rozcieńczony w herbacie od dawna jest ulubionym domowym lekarstwem na chorobę lokomocyjną i nie tylko.
    10. Owoce i warzywa.
      Sok z marchwi, sok z moreli, owoce cytrusowe, śliwki, pietruszka, szałwia, rozmaryn i tymianek… Mnóstwo roślin uważanych jest za antidotum pomagające w leczeniu choroby morskiej.
    11. Aromaterapia.
      Podobno jeśli napełnimy rozpylacz wodą destylowaną z olejkiem cytrynowym, olejkiem z drzewa cedrowego, lawendowym lub kilkoma kroplami mięty i rozpylimy to w powietrzu, wówczas… aż mi się nie chce kończyć tego zdania bo w to nie wierzę. Ponoć pomaga też lekkie natarcie twarzy takim specyfikiem.
    12. Aviomarin i Lokomotiv
      Dwa najpopularniejsze środki na choroby lokomocyjne, dostępne bez recepty w aptekach i na stacjach benzynowych. Najczęstsze opinie mówią, że Aviomarin działa lepiej, ale powoduje większą senność. Wybór należy do Ciebie. Pamiętaj, aby przez zastosowaniem skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. 😀
    13. Sen.
      Jednym z lekarstw na chorobę lokomocyjną jest jej przespanie, jednak zmuszenie się do snu kiedy zastanawiasz się czy biec do kingstona już czy za chwilę może nastręczać trochę trudności. Ponadto, zwykle w chorobie morskiej czujesz się też mocno nieszczęśliwy, co raczej nie pomaga w zaśnięciu. Jeśli więc masz kontakt z psychiatrą to może dać Ci coś na ząb. Pytanie tylko czy warto. 😉
    14. Opaski na rękę.
      Opaski na rękę dostępne są w dwóch odmianach – akupresurowe, działające na zasadzie ucisku odpowiednich punktów ciała oraz magnetyczne. Zakłada się je w dolnej części ramieniem ok 4 cm powyżej nadgarstka.
    15. Akupunktura.
      Podobno działa, ale połączenie igieł do akupunktury oraz bujającego się otoczenia… no cóż, osobiście uważam, że to raczej nie jest bezpieczna kombinacja.
    16. Plastry ze skopolaminą.
      Plastry te są noszone za uchem i wyglądają jak małe plasterki z opatrunkiem, ale zawierają niewielkie ilości leku, który wchłaniany jest przez skórę. W krajach anglosaskich jest to jeden z najpopularniejszych środków morską i dostępny jest również w formie tabletek. Jednak uwaga! Długotrwałe stosowanie plastra (kilka tygodni) – może prowadzić do halucynacji!
    17. Plaster na pępek.
      Często spotykam się z opinią, że przylepienie plastra lub zalepienie taśmą pępka pomaga na chorobę morską. Przypuszczam, że pomysł ten może mieć swoje źródła w plastrach ze skopolaminą, tylko meritum gdzieś wywietrzało 🙂 Tak czy siak choroba morska jest w głowie, wiec placebo jak najbardziej działa – jeśli ktoś w to wierzy.
    18. Zmiana kursu.
      Czasami ruchy statku wchodzić mogą w rytm, którego częstotliwość doprowadza błędnik do szału. Można to złagodzić przez zmianę kursu statku lub jego prędkości. Oczywiście jeśli kapitan pozwala! Zresztą jeśli zmienicie kurs to obudzicie tym Waszego Starego. 🙂
    19. Unikaj ciąży 😉
      Wbrew ogólnej statystyce, według której kobiety częściej chorują na chorobę morską, wiele kobiet czuje się w porządku na pokładzie statków w każdych warunkach pogodowych. Tak się jednak dzieje dopóki nie urodzą pierwszego dziecka.
      Jest jeszcze inny istotny aspekt ciąży. Jeśli jesteś kobietą i planujesz rejs, pamiętaj o tym, że antykoncepcja w postaci zwymiotowanej pigułki może nie być najskuteczniejszą metodą, a ten przemiły chłopak, który się Tobą opiekuje i dba o to, żebyś miała czym karmić ryby, może nie być tym, z którym chciałabyś później wychowywać młodego Optymistę.
    20. Zamknij oczy.
      Choroba morska jest rozdźwiękiem pomiędzy obrazem a grawitacją – Twój mózg zaczyna mylić zbyt wiele sprzecznych sygnałów, co skutkuje… Spróbuj więc ograniczyć te sygnały przez usuwanie zapachów, smaków, dźwięków, i bodźców wzrokowych. Warto przede wszystkim pamiętać, że wysokiej jakości zatyczki do uszu i wygodna opaska na oczy mogą zdecydowanie poprawić komfort odpoczynku.
    21. Zapytaj astronautów.
      Jeden z polskich YouTube’rów SciFun został zaproszony do wzięcia udziału w locie bezgrawitacyjnym organizowanym przez ESA dla astronautów.

      NASA wykonała rozległe badania na temat przyczyn i sposobów leczenia choroby lokomocyjnej. Jednym z testowanych sposobów leczenia jest noszenie specjalnych okularów migawkowych LCD, które tworzą wizję stroboskopowe 4 Hz z czasem przerwy do 10 milisekund.

    22. Trening autogenny
      Sześciogodzinny program szkoleniowy opracowany przez NASA, będący według niektórych skutecznym sposobem umożliwiającym kontrolowanie za pomocą woli niektórych własnych fizjologicznych reakcji na różne rodzaje stresorów środowiskowych. Program opiera się na założeniu, że psychika wpływa na reakcje fizyczne, które z kolei wpływają na psychikę – i w ten sposób błędne kółko się zamyka. Techniki relaksacyjne wykorzystujące tę właśnie metodę okazują się być bardzo skuteczne w radzeniu sobie ze stresem i bezsennością, a także z reakcją mózgu na bujanie. Gdybyście chcieli poczytać więcej na ten temat, bez problemu znajdziecie sporo artykułów w sieci. A jeśli macie ochotę przetestować czy sprawdzi się to w Waszym przypadku – zapraszam tutaj.
    23. Unikaj książek, tabletów, telefonów – i kłopotów.
      Czytanie na urządzeniu lub na papierze to gwarantowany sposób, aby dostać się w szpony nieprzyjemnych dolegliwości. Ale jeśli koniecznie musisz przeczytać np. locję to podziel czytanie na małe porcje, z częstymi przerwami na patrzenie w kierunku horyzontu. Jeśli korzystasz z komputera, wypróbuj program, który czyta tekst – unikniesz tym samym koncentracji wzroku na ekranie.
    24. Dbaj o podstawowe potrzeby swojego organizmu.
      Jeśli musisz spędzić dłuższą chwilę w kajucie, postaraj się przynajmniej od czasu do czasu wyjrzeć na świat i zaczerpnąć świeżego powietrza. Pamiętaj też o piciu wody – odwodnienie jest wrogiem naszego organizmu, nie tylko podczas choroby morskiej.
    25. Hamak.
      To rozwiązanie nie zawsze jest możliwe, ale jeśli uda Ci się z niego skorzystać, pozwoli Ci leżeć nieruchomo względem grawitacji i zachować pewną niezależność od bujania statku pod Tobą. Hamak nie zniweluje wszystkich ruchów (nadal czujesz ruch w górę i w dół oraz falowanie statku), jednak znacznie poprawi Twój komfort. Oczywiście jeśli lubisz leżeć zgięty jak precel – dla mnie osobiście spanie z tak zgiętym kręgosłupem jest sporym problemem.
    26. Bądź jak burrito.
      Jeśli hamak nie zadziała spróbuj użyć kamizelki ratunkowej tworząc kąt ostry między materacem a ścianą. Wciśnij się w tak przygotowane kojo i przypnij. Przeistoczenie się w burrito i przypięcie do ściany uniemożliwi Ci turlanie się po łóżku i zasadniczo zmieni komfort podroży.
    27. Wskocz do wody.
      Choć nie jest to możliwe w przypadku większości statków, jeśli jesteś na łodzi nurkowej lub na statku z basenem możesz cały ten układ wykorzystać jak hamak. To działa najlepiej, gdy jest się całkowicie pod wodą z zestawem do nurkowania… 😀
    28. Pozostań w mesie.
      Statek w jego centrum rozkołysany jest najmniej dlatego jest to miejsce, w którym najlepiej odpoczywać. Za wszelką cenę unikaj dziobu, natomiast ruch rufy jest dosyć duży, ale na tyle specyficzny, że bardzo rzadko powoduje chęć szybkiej ucieczki w kierunku kingstona.
    29. Ruszaj do pracy.
      Choroba morska to przypadłość umysłu – zajmij go czymś innym, a nie będzie miał czasu na chorowanie. Najlepiej praca fizyczną.
    30. Leż na płasko.
      Według niektórych leżenie na płasko zapobiega dotarciu histaminy do mózgu, i zmniejszeniu nudności. Spróbuj leżeć na plecach bez zagłówka, aby zapobiec gnieceniu żołądka. Dodatkowo zegnij nogę w kolanie o 900 tak, aby postawić ją na gretingu. (Osobiście uważam to za najlepszy z doraźnych sposobów.)
    31. „Navy Cocktail”.
      Środek ten składający się z dużej ilości efedryny i Phenergan podawany jest doustnie i był podobno używany zarówno przez astronautów NASA jak i marynarzy US Navy. Nie polecam oczywiście brania leków bez zasięgnięcia porady lekarza.
    32. Podążaj za ruchami jachtu.
      Walka z bujaniem statku może szybko spowodować zmęczenie, które prowadzi do nasilenia się choroby morskiej. Postaraj się być jednością ze statkiem – zamiast usztywniania się i walki z jego ruchem zatańcz z jachtem w jego tańcu.
    33. Zimna woda.
      Zanurz stopy w wodzie z lodem. Nie jestem przekonany, czy jest to placebo czy prawdziwy lek, ale podobno są marynarze, którzy przysięgają, że ten sposób działa.
    34. Pij Colę lub unikaj Coli. 🙂
      Niektórzy twierdzą, że Coca-Cola zapobiega chorobie morskiej, inni – że ją powoduje. Są też tacy, którzy uważają, że każdy napój gazowany pomaga żołądkowi – i w tę tezę zgrabnie wpisuje się cudowne działanie piwa imbirowego.
    35. Niewłaściwe diagnozy.
      Pewien odsetek ludzi nie cierpi na chorobę morską w ogóle. Ma jednak problemy neurologiczne, alergie pokarmowe lub inne choroby, które nasilają się podczas falowania. Bardzo łatwo wówczas utwierdzić się w przekonaniu, że te dolegliwości wynikają z choroby morskiej i zrzucić na nią winę za swój stan zamiast zająć się prawdziwym winowajcą.
    36. Steruj statkiem.
      Sterowanie pozwala na zmianę kierunku jazdy (patrz pkt 18) i sprawia, że ​​jesteś zajęty (pkt 29), ale przede wszystkim daje poczucie kontroli i może być szybkim i bardzo skutecznym sposobem na pożegnanie choroby morskiej. I koniecznie pamiętaj o utrzymywaniu wzroku na horyzoncie (pkt 1).
    37. Płucz uszy.
      Większość z nas robi to regularnie, jeśli jednak zdarzy Ci się o tym zapomnieć, gromadzący się w uszach wosk może prowadzić do choroby lokomocyjnej.
    38. Nie potakuj.
      Ograniczenie ruchów głowy do minimum może zmniejszyć liczbę i złożoność sygnałów wejścia do mózgu. Można nawet oprzeć o coś głowę, aby jak najszybciej przyzwyczaić się do punktu odniesienia jakim jest jacht.
    39. Pociągnij za spust.
      Choroba morska ustępuje na chwilę (ok. 10 min.) tuż po oddaniu ostatniego posiłku. Można oszukać organizm wywołując efekt mechanicznie łaskocząc gardło – czy zrobisz to wkładając palec wskazujący w usta udając, że naciskacie spust czy poprosicie kolegę – to pozostawiam już Twojej fantazji.
    40. Usunięcie części mózgu.
      Badania wykazały, że usunięcie części mózgu psa skutecznie zapobiega chorobie lokomocyjnej. Dzieci do 2. roku życia nie cierpią na chorobę lokomocyjną ponieważ ta część mózgu jeszcze się u nich nie rozwinęła do końca – inaczej bujanie dziecka do snu kończyło by się pawiem. Jedna z drastyczniejszych metod na naszej liście, ale jeśli ktoś zdecyduje się na nią niech koniecznie odezwie się do mnie i podzieli informacją czy działa. 😀
    41. Monitoruj oddech.
      Hiperwentylacja może prowadzić do „lekkości głowy” i wywołać wiele objawów choroby morskiej. Bierz normalne oddechy, kontroluj je i zachowuj spokój, aby zapobiec hiperwentylacji. Jeśli nie możesz zapanować nad zbyt głębokim oddechem, spróbuj oddychać przez papierową torbę – może pomóc.
    42. Zawsze rzygaj na zawietrznej!
      Jeśli masz ochotę – wymiotuj, ale zawsze z tej strony, z której nie dasz zwierzakowi szansy powrotu na jacht. To ważne, ponieważ choroba morska jest zaraźliwa!
    43. Psychotropy.
      Lekarze nie zawsze robią jak sami sugerują. Zwykle na chorobę lokomocyjną przepisuje Aviomarin albo Skopolaminę dla wszystkich swoich pacjentów, ale dla siebie, wolą Valium. Diazepam, lorazepam, benadryl i klonazepam, ale należy zachować ostrożność, te leki są uspokajającego i mogą być uzależniające a co gorsza w sytuacji jachtowej mogą powodować niebezpieczne sytuacje na pokładzie.
    44. Torecan
      Lek na receptę, ale jeśli prosząc o niego powiesz lekarzowi, że wybierasz się na morze i masz problemy z chorobą morską, to myślę że nie powinno być problemu z receptą. Czopki Torecanu łagodzą zawroty głowy i hamują wymioty. 
    45. Odpocznij.
      Według badań US Navy brak snu zwiększa ryzyko wystąpienia choroby lokomocyjnej. Dlatego jeżeli spodziewacie się pogorszenia pogody to warto wcześniej się wyspać / odpocząć. Pamiętaj że choroba morska może wystąpić u Ciebie powyżej np  8 Beauforta.
    46. Bądź przyjazny.
      Niektóre badania sugerują, że ryzyko wystąpienia choroby lokomocyjnej wydaje się być większe u introwertyków (Kottenhoff & Lindahl 1960), może to być częściowo spowodowane ich wolniejszą adaptacja do środowiska (Reason & Graybiel 1972).
    47. Trzymaj się z dala od mapy i dziennika.
      Pamiętam mój pierwszy rejs – jako skipper płynąłem wówczas z bardziej doświadczonymi ode mnie. Po ciężkiej nocy we Władysławowie (co też miało niezaprzeczalny wpływ) postanowiłem zrobić wpis w dzienniku i postawić x na mapie. Wycieczek do kingstona zaliczyłem tyle, że kiedy skończyłem to zorientowałem się, że mogę już robić kolejny wpis. 🙂
    48. Pij i jedz.
      Choroba morska to nie tylko spektakularny paw – to również złe samopoczucie powodowane przez zmęczenie. Pusty żołądek sprawi, że permanentny odruch wymiotny bez możliwości oddania naturze jego zawartości wymęczy Cię jeszcze bardziej. Jeśli jednak wypuścisz zwierzaka wolno, będziesz mieć ok. 10 minut względnego spokoju – to czas na uzupełnienie amunicji (izotoniki, i wysoko energetyczne jedzenie).
    49. Marichuanen.
      Przypominam, że w Polsce nielegalne jest nawet posiadanie, ale nie zawsze pływamy pod polską banderą 🙂 Nawet osobom w trakcie chemioterapii zaleca się taką terapię – poprawia apetyt, działa przeciwwymiotnie. Oczywiście dochodzi tu również aspekt pływania pod wpływem substancji psychoaktywnej – dlatego tę metodę pozostawiam do Twojej indywidualnej decyzji.
    50. Morale.
      Jeżeli nigdy jeszcze nie byłeś/byłaś na jachcie morskim to pamiętaj, że zawsze najstraszniejsze jest to czego nie znamy. Żaden choć odrobinę doświadczony żeglarz nie będzie zniesmaczony czy zażenowany rozmową o cofającej się zawartości żołądka. Wręcz przeciwnie – po to właśnie są wszystkie dowcipy o chorobie morskiej, aby nie było to tabu i żeby robić to z uśmiechem na ustach.

    Podstawową zasadą ratownictwa jest „lepiej zapobiegać niż leczyć!”. Odpowiedzialny kapitan powinien zapobiegać chorobie morskiej w załodze – odpowiednio ją karmić, zadbać o dobry humor, dobrać odpowiednią osobę do zadania. I tak samo jak nie wybierzecie najdrobniejszej osoby do wybierania szprinu dziobowego, nie wysyłajcie też najbardziej zielonego załoganta do prowadzenia nawigacji lub kambuza.

    Na zakończenie jeszcze kilka ciekawostek:

    • Według badań, prawie 100%  „pasażerów” tratwy ratunkowej będzie wymiotować na wzburzonym morzu.
    • 60% członków załogi samolotów w pewnym momencie podczas treningu cierpi na chorobę powietrza.
    • Przy ruchu pionowym (falowanie) drgania o częstotliwości 0,2 Hz są najbardziej prowokujące.
    • Ruch o częstotliwości 1 Hz jest mniej prowokujący niż 1/10 Hz.
    • Około 7% pasażerów morskich statków wymiotuje podczas podróży (Lawther i Griffin, 1988).
    • Kobiety są bardziej wrażliwe na ruch niż mężczyźni (Cheung, B. i K. Hofer, 2002).
    • Kobiety są bardziej wrażliwe na ruch w czasie cyklu menstruacyjnego w okolicy owulacji i tuż przed (Glunfeld i Gresty, 1996).

    Choroba morska – Zwrotka „Morskich opowieści”

    Pij bracie pij na zdrowie

    jutro Ci się humor przyda

    spirytus ci nie zaszkodzi

    przyjdzie sztorm – wyrzygasz

    Choroba morska – Dowcipy:

    – Co najlepiej jeść na jachcie?
    – Banany, kisiel, czekoladę – bo w każdą stronę smakują tak samo.

5 komentarzy do “Choroba morska. Co to jest i jak się jej ustrzec?

  1. Galernik Odpowiedz

    Przed rejsem rób przewrotu w przód i tył (fikołki). W domu rozłuź koc i codzienni rób fikołki oraz skłonny (brzuszki). Na początku będzie okropnie ale po dwóch tygodniach to będzie rutyna. Pewna i sprawdzona metoda

  2. Az Odpowiedz

    To blednik decyduje o chorobie morskiej.Ludzie o dobry wyczuciu rownowagi i kierunku choruja szybciej a
    Le tez szybciej sie adoptuja. Lot na pokladzie jest tego przyklad el I potwierdza zeglarskie powiedzenie,zyga Jak kot.Po zejsciu na lad jest marynarski krok a kot musi pelead.Blednik przyzwyczail organizm do Kiwania.

  3. Henryk Odpowiedz

    Ja zawsze stawiam osobe ktora zaczyna cierpiec za kolem sterowym i kaze trzymac kurs, pomaga zawsze i natychmiastowo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *